„Kiedy mówię „jestem zmęczona” mogę mieć na myśli:
– że spędzam większość czasu codziennie sama, zajmując się małymi dziećmi, i czasem ta sytuacja całkowicie mnie przygniata,
– że są chwile, kiedy naprawdę myślę, że nie jestem już w stanie robić tego ani chwili dłużej,
– że nigdy nie przypuszczałam, że to wszystko okaże się aż tak trudne,
– że śpię znacznie mniej, niż potrzebuję, i nie mam pojęcia, czy to się kiedykolwiek zmieni,
– że nie chcę seksu. Nie dlatego, że mnie to nie pociąga albo że nie kocham mojego partnera. Po prostu nie jestem w stanie odłączyć mojego zmęczonego umysłu na tyle, żeby się poddać i poczuć bliskość,
– że brakuje mi siły, by prowadzić rozmowy z ludźmi w sklepie, na placu zabaw, na zebraniu w szkole, w poczekalni czy w każdym innym miejscu, gdzie spotykam innych – takich jak ja,
– że nie pomaga mi myśl, że te dni już nie wrócą i że powinnam się nimi cieszyć, bo kiedyś za nimi zatęsknię,
– że opłakuję moje ciało, moją energię, osobowość, wolny czas i samotność sprzed tego, zanim zostałam mamą,
– że zastanawiam się, czy jeszcze kiedykolwiek poczuję się sobą, czy ten stan gonienia resztkami sił to teraz moja nowa codzienność,
– że nie ogarniam tematów, które powinny być odpowiedzialnością dorosłych – a to przecież ja jestem teraz dorosła.”-Marta Sikorska
Czasem jedno zdanie: „jestem zmęczona” mieści w sobie cały świat. Świat niewypowiedzianych emocji, cichych łez i tęsknoty za sobą. Świat wypełniony miłością – ale też brakiem przestrzeni. Przesiąknięty czułością – ale również przytłoczeniem.
Kiedy macierzyństwo zaczyna przygniatać
Macierzyństwo to nie tylko uśmiechy, bliskość i małe rączki oplatające szyję. To także samotność, frustracja, powtarzalność, zmęczenie, które nie zna weekendów ani wieczorów wolnych. To dni, w których nie wiesz, która jest godzina, jaki to dzień tygodnia, ani kiedy ostatnio zrobiłaś coś tylko dla siebie.
To nie musi być depresja poporodowa, by bolało.
To nie musi być kryzys, byś mogła mieć prawo do wsparcia.
Bo czasem jesteśmy po prostu… zwyczajnie przemęczone.
Z brakiem snu.
Z brakiem ciszy.
Z nieustannym poczuciem, że świat kręci się wokół innych – a Ty znikasz gdzieś po drodze, cicho, bezszelestnie.
„Czas z dziećmi jest cenny” – ale dziś to nie pomaga
Często słyszysz: „Te dni szybko mijają”, „warto się nimi cieszyć”, „jeszcze za nimi zatęsknisz”. Być może to prawda.
Ale gdy jesteś w środku tego wiru – niewyspana, obolała, wrażliwa – te słowa nie przynoszą ukojenia.
Zamiast ulgi, dodają ciężaru. Kolejnej presji. Kolejnego „powinnaś”.
To, że jesteś zmęczona, nie znaczy, że nie kochasz.
To, że bywasz sfrustrowana, nie znaczy, że jesteś złą mamą.
To znaczy, że jesteś człowiekiem. Z sercem, które daje tak wiele – i które również potrzebuje czułości.
Czy jeszcze kiedyś poczujesz się sobą?
Wiele mam zadaje sobie to pytanie. Cicho. Bez głosu.
– Czy jeszcze odzyskam siebie?
– Czy ten stan kiedyś minie?
– Czy to, co czuję, jest normalne?
Odpowiedź brzmi: tak.
Można wrócić do siebie.
Z czasem.
Z łagodnością.
Z maleńkimi krokami.
Z przestrzenią, w której nie trzeba nic udowadniać – tylko być.
Jeśli czujesz, że to o Tobie…
Zatrzymaj się choć na moment.
Zaparz herbatę. Odłóż telefon.
Usiądź. Oddychaj.
Nie musisz od razu niczego zmieniać.
Nie musisz podejmować decyzji.
Możesz po prostu pozwolić sobie poczuć – że nie jesteś w tym sama.
Może porozmawiasz z kimś, kto Cię rozumie.
Może napiszesz kilka słów, których nikt nie musi czytać.
A może – kiedy poczujesz gotowość – znajdziesz miejsce, w którym możesz się zatrzymać i powiedzieć: „to wszystko mnie przerasta” i nie usłyszysz za to oceny.